piątek, 18 sierpnia 2017

Patriotyzm pejzażu

O patriotyzmie pejzażu przeczytałem pierwszy raz będąc w IV klasie podstawówki. Było to - co jest bardzo ciekawe - w jednym z numerów pisma Zielone Brygady, które dostałem od pani uczącej nas biologii by przygotować się na ogólnoszkolny konkurs. W konkursie byłem czwarty (do etapu wojewódzkiego przechodziła trójka najlepszych), ale Zielonych Brygad nigdy nie zwróciłem (mam nadzieję, że czyn uległ przedawnieniu). Zaczytałem się w tym pisemku i zapomniałem o całym świecie. Największe wrażenie zrobił na mnie artykuł o Józefie Mackiewiczu i jego patriotyźmie pejzażu. Niech przemówi sam Mackiewicz:

Mówił mnie jeden mądry człowieczek, jak byłem jeszcze w konserwatorium: są trzy rodzaje patriotyzmu. Patriotyzm narodowy, patriotyzm doktryny i patriotyzm pejzażu. Narodowy interesuje się tylko ludźmi zamieszkującymi dany pejzaż, ale nie pejzażem. Doktrynalny, ani ludźmi ani pejzażem, tylko zaszczepieniem doktryny. Dopiero patriotyzm pejzażu, mówił ten człowieczek, obejmuje całość, bo i powietrze, i lasy, i pola, i błota i człowieka jako część składową pejzażu. - No, i? - No i, jak to tobie wytłumaczyć. Na przykładzie: narodowi patrioci, na przykład, dla nich największe szczęście ludzkości, żeby jak najwięcej ludzi mówiło koniecznie tym językiem, ale broń Boże nie innym. Albo gdzie na rynku stał kościół, postawić cerkiew. Albo: gdzie stała cerkiew postawić przekoniecznie kościół. Zębami gotowi ściany szarpać. A dla niego - mówił - czy włoski barok, czy bizantyjska kopuła, i minaret i synagoga, tak samo należą do pejzażu, jak jezioro, czy rzeka, czy rynek przy którym stoją. I czapki, które zdejmują ludzie wchodząc do świątyni, czy właśnie nie zdejmując. A jak ty wszystkim wronom każesz krakać pod batutę, i liście na drzewach przykroisz w jeden wzór, to co zostanie z pejzażu? Jadę, ot w pochodzie, i przypominam: znałem takiego malarza-patriotę. Ach, powiadał on, jak ja nienawidzę tych "rosyjskich brzóz i topoli" w motywach! Ja bym, powiada, wyrąbał u nas wszystkie brzozy i topole. No i wyrąbałby. Odłożył pędzel, wziął siekierę do ręki. I dysz tu świeżym powietrzem. - No, a doktrynalny patriotyzm? - To samo. Tylko narodowi chcą bądź co bądź przystroić jeszcze naród. A ci, już tylko maszynę.

Wbrew tym słowom Mackiewicz był jednak nie tylko patriotą pejzażu, ale też patriotą (wręcz ideologiem) doktryny antykomunizmu. Mackiewicz nie był więc w swym patriotyźmie monogamistą. Uważam jednak, że jego postawa uzasadniona była w pełni zbrodniami tej ideologii oraz osobistymi obserwacjami i przeżyciami z procesu niszczenia mozaikowego pejzażu Wielkiego Księstwa - tak mu przecież bliskiego.

Nie musze dodawać, że sięgnąłem po twórczość Mackiewicza. Książkę Bunt rojstów czytałem z wypiekami na twarzy. To było przeniesienie w czasy II Rzeczypospolitej. Kraju w pełni niepodległego, ale bardzo niesprawiedliwego. Niepowtarzalny styl autora i wylewająca się wręcz z kart tej książki-reportażu troska o kraj przyczyniły się do nazwy tego bloga.

Mieszkam na Górnym Śląsku, żaden z moich przodków nie mieszkał dalej na wschodzie niż ja: w Królewskiej Hucie/Chorzowie. Osiągnęli oni ten skrajny punkt w XIX wieku, jeden był nawet w gronie pierwszych mieszkańców osady Królewska Huta, która powstała pod koniec XVIII w. i dała początek miastu Chorzów (nie mylić ze wsią Chorzów). Poza potomkami tego hutnika, pochodzili moi atenaci głównie z zachodnich i północnych połaci Górnego Śląska, ale także z Saksonii czy Wielkopolski. Nie mam żadnych powiązań genealogicznych czy sentymentalnych z Kresami. Moja mała ojczyzna - Górny Śląsk - jest jednak krainą równie zróżnicowaną co ziemie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Z tego powodu tak dobrze rozumiem czym jest patriotyzm pejzażu.